Genny drzemala w fotelu na tarasie ladnego pokoju z widokiem na zatoke. Na kolanach miala rozlozony najnowszy egzemplarz "Timesa", ktory rankiem dotarl tu samolotem British Airways z Londynu. Podmuch bryzy
obudzil McIvera lezacego wygodnie w wy krochmalonej poscieli. Wiatr zmienil sie, pomyslal. Znowu wieje, tak jak [link widoczny dla zalogowanych]
zwykle, z polnocnego wschodu. Przekrecil sie na lozku, zeby spojrzec na morze, i Genny natychmiast sie ocknela. Zlozyla gazete i wstala z fotela.
-Jak sie czujesz, kochany?
-Dobrze. Teraz juz dobrze. Nie boli mnie. Jestem tylko troche zmeczony. Slyszalem chyba, jak rozmawialas z doktorem. Co powiedzial?
-Wszystko jest w porzadku. Atak nie byl zbyt ciezki. Przez kilka dni bedziesz musial lezec. Potem miesiac zwolnienia i kolejne badania... byl bardzo dobrej mysli, bo nie palisz i zawsze byles w swietnej formie. - Genny stala nad lozkiem, plecami do swiatla, ale widzial jej twarz i wyczytal z niej prawde. - Nie wolno ci juz siadac za sterami - stwierdzila i usmiechnela sie.
-Niewazne - burknal. - Kontaktowalas sie z Andym?
-Tak. Dzwonilam wczoraj wieczorem i dzis rano. Za godzine znowu sie odezwe. Do tej pory nic nie wiadomo o Marcu Dubois, Powierze, Erikkim, Azadeh oraz Tomie. Scrag ma opoznienie, ale juz leci. Nasze maszyny sa w tej chwili demontowane w Szardzy. Jutro zostana wywiezione. Andy byl z ciebie bardzo dumny.
Na jego wargach pojawil sie cien usmiechu.
-Dobrze sie czujesz? - zapytal.
-Och, tak. - Do tknela jego ramienia. - Tak sie ciesze, ze juz ci lepiej. Dales mi niezle w kosc.
-Sobie tez dalem w kosc, Gen. - Usmiechnal sie i podal jej reke. - Dziekuje, pani McIver - dodal grubym glosem.
Wziela jego dlon i przylozyla ja do policzka, a potem [link widoczny dla zalogowanych]
wzruszona sila uczucia, ktore zobaczyla na jego twarzy, pochylila sie i dotknela wargami jego warg.
-Dales mi niezle w kosc - powtorzyla.
Zauwazyl gazete.
-Dzisiejsza?
Post został pochwalony 0 razy
|